Machina ruszyła, powoli, ospale...
Witamy wszystkich.
Dziekujemy za komentarze i odwiedziny. Zaskoczyło Nas zainteresowanie bloga po jednym dniu istnienia. Jeszcze raz dzięki. A wracając do tematu wpisu... Człowiek by chciał dziś, już, teraz. To dopiero początek, a widzę, że trzeba się uzbroić w cierpliwość. Ale po kolei. W poniedziałek przyjechała kopareczka, usuneła humus i po wytyczeniu wapnem linii zaczęła zagłebiać się w temacie.
Postępy prac skontrolował najmłodszy inwestor. Mina na widok koparki bezcenna.
Na całe szczęście podczas "wykopalisk" pod czujnym okiem Pani Archeolog nic nie zostało odkryte. Dokumentacja i zdjęcia zostały wykonane, a stan konta się uszczuplił. Etap pod tytułem "nadzór archeologiczny" mamy zamknięty. W nagrodę zaświeciło nawet słonko.
Tak więc poniedziałek zgodnie z planem. Na wtorek murarz zaplanował wiązanie zbrojenia i wylanie chudego betonu. Niestety była mała obsuwka z piaskiem i wykonano jedynie plan w 50%.
Robotnicy wyrównali poziomy, a w "korytkach" pojawiła się woda. Pan Marek (szef ekipy) zapewnił, że po wylaniu jutro (a raczej dziś) chudego betonu, będzie wszystko ok.
Również jutro mamy wizytę kierownika budowy celem obejrzenia wykopów oraz zaakceptowania zbrojenia.
Na budowie oczywiście nie mogło zabraknąć małego kontrolera.
Kontroler wszędzie zajrzał, wszystko sprawdził, po czym oznajmił: "możemy wracać". Ale cytując Franza "my tu jeszcze wrócimy".